Cieszę się z wygranej jaką jest mój synek
Korzystając z okazji chciałabym podziękować zawspólne sesje i opisać w
jaki sposób wpłynęły na moje życie"ciężarówki" oraz sam poród. Będzie mi
bardzo miło jeśli umieści Panmoją opowieść na swojej stronie.
Witam Panie Wojciechu,
Korzystając z okazji chciałabym podziękować zawspólne sesje i opisać w jaki sposób wpłynęły na moje życie"ciężarówki" oraz sam poród. Będzie mi bardzo miło jeśli umieści Panmoją opowieść na swojej stronie.
Zaczynając od początku, stwierdzam, że jestem osobą bardzo emocjonalnie podchodzącą do życia. Należę do ludzi, którzy przez całą noc nie śpią, jeśli w pracy mają przeprowadzić prezentację (mimo doświadczenia w tym temacie), przed wizytą u dentysty brałam proszek nauspokojenie, potem przed zrobieniem zastrzyku znieczulającego prosiłam oposmarowanie miejsca wkłucia żelem znieczulającym. W dzieciństwie miałam przylepioną etykietkę histeryczki.
Powodem, dla którego zjawiłam się u Pana w gabinecie była chęć zapanowania nad swoim umysłem i ciałem, bym potrafiła opanować ból związany z porodem.
Jak się okazało nasza praca, trwająca 4 miesiące, dała o wiele więcej niż mogłam przypuszczać.
Po pierwsze, w trakcie ciąży uspokoiłam się. Jużpo kilku sesjach przestałam zadręczać się negatywnymi myślami o stanie zdrowia dziecka oraz o tym jak straszny będzie poród. Nie miałam żadnych snów związanych z porodem. Za to mój mąż regularnie rodził we śnie.
Po drugie, nabrałam pewności siebie. Będąc cora zbliżej rozwiązania paradoksalnie stawałam się coraz bardziej spokojna i pewna, że potrafię zapanować nad swoim ciałem. Na początku ciąży nie dopuszczałam do siebie myśli,że mogę urodzić bez znieczulenia. Myśl o związanym z tym bólu była nie do zniesienia. W miarę pracy nad sobą te negatywne myśli rozmywały się, by ostatecznie zniknąć.
Efektem tego wszystkiego było moje wspaniałe samopoczucie w czasie ciąży. Techniki jakich nauczyła się podczas sesji, pozwoliły mi efektywnie, codziennie wprowadzać się w autohipnozę, dzięki czemu efekty naszych spotkań pogłębiały się i utrwalały. A mi przybywało energii, siły i optymizmu.
Teraz przejdźmy do samego porodu. Rodziłam 14 godzin. Widziałam, że poród zapowiada się na dłuższy. Jednak zniecierpliwienie, strach czy zmęczenie nie miały wstępu do mojej głowy. Ból był. Ale dzięki temu, że wprowadziłam się w stan autohipnozy, moje ciało nie blokowało przejścia fali bólu. Umiałam się na tyle rozluźnić podczas skurczu, iż przepływał on przez mojej ciało, bez dodatkowych barier w postaci napięcia. Potrafiłam tak skoncentrować się że nie odczuwałam już żadnego bólu, podążałam za ciałem, które dokładnie widziało co robić.
Podsumowując, poród był najbardziej intensywnym wydarzeniem w całym moim życiu. I wcale nie chcę go zapomnieć, wręcz przeciwnie. Cieszę się z wygranej jaką jest mój Synek, ale również pragnę zachować w pamięci trud, zatopienie się w sobie i stawienie czoła bólowi, które doprowadziły do narodzin. Moim jedynym zewnętrznym środkiem znieczulającym był mój mąż, który mnie masował, robił akupresurę, towarzyszył w pozycjach aktywnych i wspólnie oddychał w czasie skurczów.
Techniki autohipnozy, których się nauczyłam stosować będę już zawsze bo wiem, że pomagają mi pokonać ból i strach, sprawiają, że żyje mi się lepiej.
Z pozdrowieniami,
Joanna Kucharska