...Dopóki człowiek żyje,
nie ma takich rzeczy,
których nie można naprawić,
przyszłość jest zawsze w naszych rękach,
a nieszczęścia rzeźbią nasze charaktery...
Maria Szulc
Maria Szulc urodziła się 20 czerwca 1917 w Leningradzie.
Bardzo wiele zawdzięczała swojemu ojcu. Był dla niej nauczycielem, wychowawcą i przewodnikiem. Był człowiekiem wykształconym i mądrym. Interesował się parapsychologią, znał Ossowieckiego i był otwarty na każdą wiedzę. Opowiadał jej o rzeczach niezwykłych, rozbudzał wyobraźnię. To właśnie jemu opowiedziała swój sen z dzieciństwa:
"Śniło mi się, że siedzę w zielonym fotelu, w pokoju pomalowanym na zielono. Obok fotela stoi zielona kanapa. Do pokoju wchodzą jacyś ludzie, kładą się na kanapie, na chwilę zasypiają. Ja coś mówię, oni słuchają moich słów, po chwili wstają i wychodzą. Potem przychodzą następni, jeszcze następni... Wszyscy przybywają po to, by położyć się na chwilę na kanapie i wysłuchać czegoś, co ja do nich mówię... Opowiedziałam sen ojcu, a on rzekł wprost: To, co ci się przyśniło, to hipnoza. Nie rozumiałam jeszcze tego słowa, prosiłam, by mi je wytłumaczył, ale odmówił. Nie, jak trochę dorośniesz, to ci powiem - brzmiała jego odpowiedź. Rzecz jasna, słowo utkwiło mi w pamięci. Dziś powiedziałabym, że zakodowało się w mojej podświadomości. Czułam, że to, co ono oznacza, jest moim przeznaczeniem. I tak się stało. Mój gabinet bezwiednie pomalowałam na zielono, stoi w nim zielony fotel i zielona kanapa."
Z czasem, gdy już poznała znaczenie słowa "hipnoza", zaczęła szukać poświęconej tym zagadnieniom literatury (co nie było łatwe) i studiowała ją bardzo sumiennie, z prawdziwą pasją. W końcu lat trzydziestych, będąc jeszcze uczennicą szkoły średniej, zetknęła się z wybitnym hipnologiem i doktorem filozofii Uniwersytetu Wiedeńskiego - Kazimierzem Radwanem Pragłowskim.
W swoich poszukiwaniach trafiała na hipnotyzerów, którzy umiejętności swoje wykorzystują m.in. w cyrku. Taki sposób wykorzystywania hipnozy nie odpowiadał jej. Poszukiwała więc dalej. Szukała hipnologów, którzy zajmują się hipnologią jako przedmiotem badań naukowych i którzy pracują dla dobra ludzkości. Swego czasu wybrała przecież jako kierunek studiów biochemię, sądząc, że pomoże jej ona znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie procesy zachodzą w organizmie w czasie hipnozy. Nie była to sprawa łatwa, gdyż nie dysponowała wówczas warunkami laboratoryjnymi, aby je zbadać.
Gdy pracowała jako kierownik Zakładu Biochemii w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, czuła, że dydaktyka nie daje jej pełnego zadowolenia i zaczęła poza uczelnią szukać kontaktu z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. W ten sposób trafiła do Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Mikołaja Kopernika, którego przewodniczącym Oddziału Warszawskiego był doc. dr Wąsowicz. Poznała tam bardzo ciekawych ludzi - wśród nich przede wszystkim profesora Wydziału Łączności Politechniki Warszawskiej - prof. dra Stefana Manczarskiego. Interesował się on między innymi parapsychologią, próbując wyjaśnić ją na podstawie praw biofizyki i cybernetyki; również telepatię starał się wyjaśnić przy pomocy biofizyki i wyższej matematyki. Ciekawym człowiekiem był również dr Franciszek Chmielewski, chirurg z zawodu, który interesował się filozofią staroindyjską i hipnozą.
Wraz z dr Franciszkiem Chmielewskim w 1960 r. przy Polskim Towarzystwie Przyrodników im. M. Kopernika stworzyli "Sekcję Bioelektroników". W skład sekcji wchodzili ludzie różnych specjalności - inżynierowie, elektronicy, nauczyciele, lekarze, biofizycy, chemicy itd. Spotykali się raz w miesiącu i wygłaszali referaty na interesujące ich tematy. Prof. Maria Szulc wygłosiła tam kilka odczytów i demonstrowała hipnozę werbalną. O tych jej wykładach dowiedział się dr Milian Ryzl z Pragi czeskiej, który zajmował się naukowo parapsychologią.
Na początku lat sześćdziesiątych dr Milian Ryzl odwiedził prof. M. Szulc w Zakładzie Biochemii Akademii Wychowania Fizycznego i był później jej częstym gościem. Dr Ryzl ułatwił prof. Szulc kontakty naukowe z wieloma wybitnymi naukowcami z dziedziny hipnologii. Nawiązała korespondencję z członkiem-korespondentem Akademii Nauk Medycznych ZSRR, prof. dr Leonidem Wasiliewem, kierownikiem Katedry Fizjologii w Leningradzkim Instytucie Medycznym. Był on uczniem prof. Władimira Bechtieriewa, który pierwszy zajmował się stosowaniem hipnozy do walki z nałogiem. Prof. Wasiliew całe swoje życie poświęcił badaniom nad zagadnieniami sugestii, hipnozy i parapsychologii, był wielkim autorytetem w tej dziedzinie.
Za namową prof. Wasiliewa, wzięła udział w konferencji naukowej z dziedziny hipnologii, która odbyła się w 1966 roku w Jenie (NRD). Otrzymała na nią zaproszenie od organizatora tej konferencji - prof. dr med. Gerharda Klumbiesa (profesora uniwersytetu i dyrektora Uniwersyteckiej Kliniki Psychoterapeutycznej w Jenie). Wzięli w niej udział naukowcy-teoretycy i praktycy z dziedziny hipnozy, a współorganizatorem konferencji był doc. dr med. G. Schaeffer z uniwersytetu w Jenie.
Po powrocie do kraju postanowiła swoje prace naukowe tak ukierunkować, aby można było stosować hipnozę dla dobra ludzi. Głównym tematem, którym zaczęła się interesować było: zastosowanie hipnozy do zwalczania nałogów. Dlatego też, jako kierownik Zakładu Biochemii Akademii Wychowania Fizycznego, zaprogramowała - w ramach Planu Prac Naukowych Wyższych Szkół Wychowania Fizycznego i Instytutu Naukowego Kultury Fizycznej na lata 1966-1970 - pracę naukową związaną z rosnącym problemem alkoholizmu pt. "Zmiany biochemiczne w organizmie pod wpływem alkoholu". Systematycznie wgłębiała się w to zagadnienie, szukając równocześnie sposobu zwalczania nałogu za pomocą wypracowanej przez siebie metody. Miała już wówczas spore osiągnięcia w tej dziedzinie. Również inne dolegliwości, dokuczające zwłaszcza ludziom młodym, takie jak wady wymowy, trema, nieumiejętność koncentracji, brak pewności siebie, lęki, nerwice sytuacyjne i inne, udawało jej się szybko likwidować za pomocą wypracowanej sugestii hipnotycznej. Interesowały ją również zagadnienia "wyprostowywania" charakterów przy pomocy hipnozy werbalnej.
W połowie lat sześćdziesiątych otrzymała od władz więziennych specjalne zezwolenie na rozpoczęcie pracy naukowej w więzieniu. Dokumentację naukową sporządzono w zespole z lekarzami neurologii, którzy przed kuracją stwierdzili stan faktyczny, a po kuracji obiektywnie potwierdzili poprawę zdrowia. Na życzenie psychologa więziennego umieszczono wśród badanych alkoholików w więzieniu kilku bossów ze świata kryminalnego. Wyrażono życzenie, aby poddać ich hipnozie, mającej na celu wyleczenie ich z alkoholizmu i ponadto aby wpłynąć temperująco na ich charakter. Po 30-dniowych seansach widoczną zmianą charakteru bossów była ich prośba do psychologa więziennego, o wyprowadzenie ich z dotychczasowej celi, ponieważ współwięźniowie, dawniej przez nich terroryzowani, korzystając ze zmiany ich charakterów - zamienili się rolami, bijąc dawnych swych przywódców (w ramach rewanżu). Prosili przy tym o przeniesienie ich do celi z ludźmi starszymi, chcąc uniknąć bicia. Wyrażali ochotę, aby być porządnymi ludźmi - przedtem takich zamiarów nie mieli.
Po jednym z odczytów w Polskim Towarzystwie Przyrodników - na temat możliwości stosowania hipnozy do analgezji i powstrzymywania krwawienia w czasie operacji chirurgicznych - prof. Szulc zademonstrowała na jednym z uczestników zjawisko analgezji hipnotycznej. Zjawiskiem tym zainteresował się obecny wówczas na sali doktor medycyny Ryszard Kobos - znakomity chirurg, wówczas kierownik Ośrodka Chirurgii Estetycznej w Warszawie. Doktor Kobos uznał, że umiejętności M. Szulc są tak duże, że natychmiast zaproponował jej współpracę, ponieważ wykonywał wówczas wiele operacji plastycznych (m.in. wszczepianie włosów osobom łysym) i pragnął, by M. Szulc pełniła podczas nich funkcję analgetyka.
W 1966 roku podjęła pracę w charakterze hipnologa w Ośrodku Chirurgii Estetycznej. Doktor Kobos umożliwił jej przyjmowanie w swoim gabinecie (w wyznaczone, wolne od jego przyjęć dni) pacjentów dotkniętych nałogiem alkoholowym, wadami wymowy, nerwicami itd.
4 grudnia 1968 roku Telewizja Warszawska sfilmowała jedną z wykonywanych przez doktora Kobosa operacji, w czasie której prof. Maria Szulc pomogła osiągnąć całkowitą bezbolesność zabiegu (analgezję) z zastosowaniem hipnozy. Dzięki niej zatrzymała również powstały w czasie zabiegu niebezpieczny krwotok. Słowami: "Proszę przestać krwawić" - doprowadziła do powstania czystego pola operacyjnego, co uwidoczniła kamera telewizyjna. Później było wiele operacji, w których M. Szulc powstrzymała krwotok.
Maria Szulc przez całe lata zajmowała się hipnozą, bezustannie starając się poznać i zbadać wszystkie jej tajniki. Przy tej sposobności zgłębiała naturę ludzkiej podświadomości. Jednak zrezygnowała ze stosowania hipnozy, ponieważ opracowała bezpieczniejszą dla zdrowia metodę dotarcia do podświadomości. Nazwała ją początkowo biostymulacją, później zaczęła używać nazwy psychostymulacja. W swoich badaniach, związanych z zagadnieniem hipnozy, w pierwszym rzędzie starała się wypracować indywidualną metodę jej stosowania - taką, by w niczym nie szkodziła, lecz służyła dobru i zdrowiu człowieka. To była ciężka i żmudna praca. Prof. Szulc poświęciła jej bardzo dużo czasu i wysiłku. Nurtowała ją wciąż myśl, jak metodę tę uczynić pomocną również w zwalczaniu nałogu alkoholowego.
Należałoby sądzić, że dobre wyniki czyjejś pracy i osiągnięcia powinny wywoływać u innych ludzi radość i zadowolenie. W przypadku prof. Szulc przynosiły one często tylko zmagania z losem i przykrości. Zależało jej na współpracy z naukowcami polskimi, zajmującymi się wówczas walką z problemem alkoholowym, liczyła więc na ich pomoc, gdyż była zdana wyłącznie na siebie. To, co robiła, nie przynosiło nikomu żadnej szkody. Przeciwnie - chociaż tylko eksperymentowała nową metodą dotarcia do podświadomości - już na tym etapie wielu osobom zgłaszającym się do niej z prośbą o ratunek pomogła, zupełnie bezinteresownie, wyjść z nałogu alkoholowego.
Postanowiła więc spotkać się z odpowiedzialnym wówczas za walkę z nałogiem alkoholowym w Polsce prof. dr. Kaczanowskim, psychiatrą pracującym wtedy w Szpitalu dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Pruszkowie. Pragnęła podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat walki z nałogiem alkoholowym oraz, przy sposobności, opowiedzieć o pracach w tej dziedzinie, które prowadziła w Akademii Wychowania Fizycznego, zmierzających do likwidowania choroby alkoholowej drogą psychostymulacji.
Profesor Kaczanowski przyjął Marię Szulc bardzo wyniośle i gdy dowiedział się, że jest chemikiem, a nie lekarzem, i kieruje Zakładem Biochemii w Akademii Wychowania Fizycznego, nie wykazał żadnego zainteresowania jej pracą naukową związaną z likwidowaniem nałogu alkoholowego drogą psychosomatyczną. Z góry przesądził, że - nie będąc lekarzem - nigdy niczego nowego do tej dziedziny nie wniesie.
Mniej więcej w pół roku później zatelefonował do M. Szulc ówczesny rektor AWF z prośbą, by następnego dnia przybyła do jego gabinetu w pilnej sprawie. Stawiła się o wyznaczonej godzinie. Zdumienie jej nie miało granic, gdy pan Rektor wyjął z szuflady biurka list od profesora Kaczanowskiego. Autor listu domagał się, by zabroniono jej zajmować się problemami alkoholowymi, ponieważ jest chemikiem, a nie lekarzem oraz że nie życzy sobie, by w ogóle zajmowała się kiedykolwiek pracą dotyczącą likwidowania nałogu alkoholowego. Wyniki dotychczasowej pracy naukowej prof. Szulc z tej dziedziny zupełnie go nie interesowały.
Rektor, do którego adresowany był nieszczęsny list, z pewnym zażenowaniem spytał M. Szulc: "Proszę, niech mi pani powie, jak długo jeszcze będzie się pani zajmowała problematyką alkoholową? Odpiszę profesorowi, by go uspokoić, proszę tylko podać datę - jak długo potrwają pani badania w tej dziedzinie". Prof. Szulc uświadomiła sobie, że wchodzą tu w grę sprzeczności nie do pogodzenia: ..."Przebiegłam pamięcią długie lata pracy w AWF. Zajęć dydaktycznych z chemii i biochemii nie było na tej uczelni zbyt wiele. Z całym zaangażowaniem poświęciłam więc wolny czas pracy naukowej - którą oficjalnie zaplanowałam i zaprogramowałam, i do której czułam się upoważniona jako kierownik Zakładu Biochemii. I wtedy, w czasie rozmowy z rektorem, zdałam sobie sprawę, że bez tej pracy życie moje straci sens. Podchodziłam do niej z entuzjazmem, miałam niezaprzeczalne osiągnięcia. (...) Po dłuższym milczeniu odpowiedziałam: Jeżeli mam być szczera, to nigdy nie przestanę zajmować się problematyką alkoholową, ponieważ czuję, że ta działalność jest moim przeznaczeniem. Wyrzekłam te słowa i, tym samym, podjęłam decyzję o rezygnacji z dalszej pracy w AWF. Zrezygnowałam, co bynajmniej nie znaczy, że się poddałam. Byłoby to przyznaniem się do klęski, a ja przecież jej nie poniosłam. Musiałam tylko znaleźć nową drogę w wędrówce do celu..."
Maria Szulc postanowiła jedną ze swoich prac naukowych posłać do oceny sławnemu psychiatrze, twórcy autogennego treningu (głębokiego relaksu) i nowoczesnej hipnozy - prof. dr J. H. Schultzowi. Prof. Schultz przesłał ją do druku do naukowego wydawnictwa "Praxis der Psychotherapie" z własną przedmową, że poleca ją przestudiować psychoterapeutom, ponieważ jest pod względem naukowym interesująca.
Następnym, wybitnym specjalistą w dziedzinie psychoterapii i hipnologii, z którym zetknęła się prof. Szulc był przewodniczący Towarzystwa Hipnozy Lekarskiej i Autogennego Treningu w Wiedniu doc. dr med. Heinrich Wallnöfer. H. Wallnöfer w 1970 r. zapoznał się z pracą Marii Szulc w leczeniu nałogowych alkoholików. Przyglądał się wykonywanym przez nią zabiegom i mógł ocenić ich skutek. Zaprosił ją na V Międzynarodowy Kongres Hipnozy na uniwersytecie w Moguncji (Mainz), zaplanowany na 20-22 maja 1970 r. Prof. Szulc nie zdążyła załatwić formalności paszportowych, dlatego też posłała prof. Wallnöferowi swoją pracę przetłumaczoną na język niemiecki i film dokumentalny, z prośbą, aby zastąpił ją na kongresie i odczytał referat w jej imieniu.
Po kongresie otrzymała od prof. Wallnöfera list: "... zagadnienia, które na kongresie w Pani imieniu referowałem i demonstrowałem, należały do najciekawszych i zrobiły wielkie wrażenie na uczestnikach kongresu. Pani film był nader interesujący i pouczający, a ja byłem w stanie na wszystkie pytania odpowiedzieć, ponieważ zostałem w te sprawy wprowadzony w czasie mojej bytności w Warszawie. Pragnę podkreślić, że praca Pani cieszyła się tam wyjątkowo dużym zainteresowaniem".
Niezależnie od tego prof. Szulc otrzymała po kilku tygodniach inne potwierdzenie pozytywnej oceny referatu i filmu na tym kongresie, a mianowicie specjalny dyplom uznania Amerykańskiego Instytutu Naukowego Hipnozy Lekarskiej w Kalifornii, wyrażający słowa uznania za jej pracę naukową w dziedzinie hipnozy, podpisany przez profesorów V. J. Briana i T. Miltona.
Wyróżnione materiały naukowe z V Międzynarodowego Kongresu Hipnozy na uniwersytecie w Moguncji w 1970 roku zostały później zebrane i wydane w książce pt. "Hipnoza i medycyna psychosomatyczna", która zawierała również pracę prof. Szulc pt. "Hipnoterapia do zwalczania nałogów". Poszczególne wyróżnione prace zebrał w książce prof. dr Langen - dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki Psychoterapeutycznej w Moguncji.
Następnym miejscem, gdzie Maria Szulc spotkała dużą rzeszę hipnologów, był VI Kongres Hipnologów w Szwecji. Odbył się on w dn. 1-4 lipca 1973 r. na uniwersytecie w Uppsali. M. Szulc wygłosiła tam referat pt. "Zastosowanie hipnoterapii do zwalczania nałogów i wyprostowywania charakterów". Referat spotkał się z dużym zainteresowaniem, a wyjątki z niego były następnego dnia przytaczane przez telewizję szwedzką.
W roku 1975 spotkało prof. Szulc jeszcze jedno miłe wyróżnienie - za osiągnięcia w dziedzinie hipnozy przyznano jej honorowe członkostwo Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców - Honorary Membership Status in The Intemational Society.
Prof. Maria Szulc przyjmowała pacjentów w swoim Gabinecie Biostymulacji przy ulicy Mierosławskiego 15 w Warszawie, gdzie przy pomocy własnej oryginalnej metody leczenia - biostymulacji - leczyła nerwice, alkoholizm, usuwała wady wymowy, prostowała charaktery... Nie dbała o reklamę, nie szukała rozgłosu. O jej wynikach świadczy jej praca oraz wielotysięczne grono pacjentów, szczególnie dotkniętych chorobą alkoholową. Pacjenci ci, po kuracji u prof. Szulc, z własnej woli odrzucili alkohol i powrócili do normalnego życia.
Kapituła Stowarzyszenia Klubu Zdobywców Oskarów przyznała za 1997 rok Honorowego Oskara Pani Profesor Marii Szulc za książkę "Potęga Podświadomości".
Prof. Maria Szulc prowadziła swój Gabinet Biostymulacji do dn. 24 listopada 2001 r.
Zmarła 13 grudnia 2001 r.
Gabinet hipnoterapii i psychoterapii im. prof. Marii Szulc
ul. Mierosławskiego 15/1, 01-549 Warszawa
tel.: 22 839 21 61
tel. kom. 606 366 994
e-mail: info@gabinet-hipnozy.pl